czwartek, 24 grudnia 2015

Christmas Time

Christmas Eve (Wigilia Bożego Narodzenia) - 24 grudnia

Świąteczny czas zaczyna się, gdy zajdzie słońce w wigilijny wieczór. Zawieszane są wtedy przez dzieci przy kominku lub nad łóżkiem skarpety na prezenty przygotowują również mince pies i kieliszek brandy dla Mikołaja, a  dla jego reniferów marchewkę. Starsi spędzają ten czas w pubach i na zabawach, które kończą się w okolicach północy.
W wigilijny wieczór dzieci razem z rodzicami tradycyjnie idą do kościoła na śpiewanie kolęd. W ten czas popularne jest także śpiewanie kolęd na ulicy - zwyczaj, którego historia sięga czasów średniowiecza, kiedy to w Wielkiej Brytanii żebracy, prosząc o jedzenie bądź pieniądze wędrowali ulicami śpiewając, nierzadko tańcząc.


A ja od siebie chciałabym życzyć Wam - czytelnikom tego bloga - Wesołych, spokojnych i pogodnych Świąt Bożego Narodzenia. Aby ten magiczny czas był spędzony w gronie najbliższych osób w domowym zaciszu.

sobota, 7 listopada 2015

My top 10... #scenes from BBC's Sherlock



Niedawno na YouTube oglądałam filmik z 10 najlepszymi scenami z "Sherlocka". Oglądałam go i oglądałam, no i wpadłam na pomysł. Otóż postanowiłam zrobić własną listę 10 najlepszych (moim zdaniem) scen z "Sherlocka". No to zaczynamy odliczanie !
(Do niektórych znalazłam kilkuczęściowe filmiki, jakby co :) )


1. Przemowa Sherlocka na ślubie Johna i Mary (sezon 3 odcinek 2)




2. Pocałunek Sherlocka i Molly (sezon 3 odcinek 1)



3. "Staying Alive" na basenie. (sezon 1 odcinek 3)



4. Pijany Sherlock i jego dedukcje. (sezon 3 odcinek 2)



5. Sherlock strzela do ściany (sezon 1 odcinek 3)



6. John bije Sherlocka (sezon 2 odcinek 1)



7. John wchodzi do narkotykowej meliny (sezon 3 odcinek 3)




8. Pierwsze spotkanie Johna i Sherlocka (sezon 1 odcinek 1)



9. John spotyka Janine w mieszkaniu Sherlocka (sezon 3 odcinek 3)




10. Watykańskie kamea w domu Irene Adler (sezon 2 odcinek 1)



Nie zapominajmy, że wszystkie sceny z tego serialu są naprawdę fajne. To jest tylko 10 wybranych, które wyjątkowo mi utkwiły w pamięci. 

The game is on  !









poniedziałek, 19 października 2015

Hamlet with Cumberbatch's face

   Z pewnością wielu fanów tego niezwykle utalentowanego aktora widzieli go jako duńskiego księcia stworzonego przez Williama Szekspira. Ja oglądałam ten spektakl dzięki transmisji na żywo z cyklu National Theatre Live. Muszę przyznać, że to było coś naprawdę dobrego. Chociaż w sumie sama nie wiem, czy to słowo oddaje moje odczucia co do tego wydarzenia.
W obsadzie obok Benedicta Cumberbatcha znaleźli się m.in: Sian Brooke, Jim Norton, Anastasia Hille czy Ciaran Hinds . Reżyserią zajęła się laureatka Laurence Olivier Award z 2014 roku Lyndsey Turner, a scenografią znana między innymi ze dekoracje do "Otella" w Metropolitan Opera Es Devlin.

"Hamlet" jako dramat pojawił się w moim życiu już kilka lat temu i nadal w nim jest. Dlatego jako fanka Hamleta i samej twórczości Szekspira oraz oczywiście Cumberbatcha stwierdziłam, że po prostu muszę to zobaczyć.
 Spodziewałam się naprawdę wiele po tym wydarzeniu. No i się nie zawiodłam. Może to zasługa Szekspira albo tego, że to angielski teatr (moim zdaniem najlepszy ze wszystkich - niedościgniony) albo może jeszcze naprawdę świetnej obsady.


Duże wrażenie na mnie zrobiła także scenografia. Barbican Theatre ma naprawdę dużą sceną, więc Es Devlin miała duże pole do popisu. I sprostała w sposób nadzwyczajny temu wyzwaniu.
Trochę mnie zaskoczyła Ofelia w krótkich włosach - w mojej głowie ta bohaterka ma piękne, długie włosy. No ale co poradzimy ? Mimo tego Sian Brooke była cudowna w tej roli.

Cóż więcej mogłabym napisać ?
Niech Ci, którzy nie widzieli tego spektaklu, niech żałują.

czwartek, 10 września 2015

Weasley. Ron Weasley.

Dosyć często spotykam się z dziwnymi reakcjami na to, że moim ulubionym bohaterem z "Harry'ego Pottera" jest Ron. Nie rozumiem tego. No tak, powiecie. To mój ulubiony bohater dla mnie jest najlepszy i inne takie. Ale nie rozumiem też tego, jak wiele osób nie docenia tej postaci. I to właśnie na bliższemu poznaniu tej postaci się skupmy w tym poście.

Ronald Bilius Weasley, urodzony 1 marca 1980 roku. Syn Molly i Arthura. Ma 5 starszych braci (Bill, Charlie, Fred, George, Percy) i młodszą siostrę (Ginny). Najlepszy przyjaciel Pottera, po 7 części pobrał się z  Hermioną Granger, mieli dwójkę dzieci.

Ok, Ok.
To wie każdy, kto przeczytał serię o Wybrańcu.
Teraz czas na moje osobiste (i niekoniecznie obiektywne) spojrzenie na tego rudowłosego chłopaka.

Jak ja lubię to zdjęcie... Weasley wygląda na nim jakby zobaczył akromantulę. Taki młody i niewinny. No można tak pomyśleć. Ale jak się patrzy na wszystkie części po kolei to widać wyraźnie, jaki jest Ron.

Na pierwszy rzut oka jest zabawny, niedojrzały emocjonalnie i niewrażliwy.
Wspominałam, że tylko na pierwszy rut oka ? No właśnie.
Ron (jak komuś się zechce bliżej go "poznać) potrafi być uporządkowany i logicznie myślący.
Z drugiej strony bywa porywczy, jeśli ktoś chce skrzywdzić tych, których kocha. Ale cóż się nie robi dla najbliższych ?
To wskazuje na to, że jest niesamowicie silnie związany ze swoją rodziną. A to jest bardzo pozytywna cecha, no i kolejny plus na jego konto w moich oczach.
No bo czym jest przy tym arachnofobia, na którą cierpi od dzieciństwa ?

Jedni mogą go lubić (lub uwielbiać, co kto woli), inni niekoniecznie. Ja w każdym bądź razie zaliczam się do tej pierwszej grupy.

Weasley is our king !

środa, 10 czerwca 2015

My top 10 british... #books

1. "Duma i uprzedzenie" - Jane Austen


Spójrzmy prawdzie w oczy - książki Austen to klasyka. Kto tak nie uważa - biada mu. A poza tym... Chyba większość kobiet, które przeczytały tą książkę była totalnie zakochana w panu Darcy. Ah, ten pan Darcy... Romantyk w angielskim wydaniu.

2. "Studium w szkarłacie" - sir Arthur Conan Doyle


Słynny detektyw. Dlaczego spośród wszystkich dzieł o Holmesie wybrałam akurat to ? Dlatego, że to jest początek jednej z najwspanialszych przyjaźni w literaturze - Sherlocka Holmesa i Johna Watsona. 

3. "Makbet" - William Szekspir


Dlaczego ? Bardzo lubię bohaterki literackie, które są silne, naprawdę silne. A Lady Makbet - żona głównego bohatera taka jest. 

4. "Hamlet" - William Szekspir


Odkąd przeczytałam "Hamleta" w gimnazjum uwielbiam go. Tą książkę po prostu musi przeczytać każdy.

5. "Harry Potter" - cała seria - JK Rowling 


Nie jestem w stanie wybrać jednej części, więc wybieram wszystkie. Harry'ego zna chyba KAŻDY. A przynajmniej, każdy powinien znać.

6. "Dziennik Bridget Jones" - Helen Fielding


Rozchwiana emocjonalnie, nieustannie licząca kalorie i próbująca (też nieustannie) rzucić palenie kobieta. I jak tu nie lubić Bridget ? Każda z nas jest w stanie znaleźć swoje problemy u panny Jones. No i znów pan Darcy...

7. "Opowieść wigilijna" - Charles Dickens


Piękna opowieść o tym, że każdy może się zmienić. Wydarzenia toczące się w trakcie Świąt Bożego Narodzenia - moich ulubionych. Polecam wszystkim. I małym, i średnim i tym większym i największym. Chociaż... Chyba nie muszę. :)

8. "Charlie i fabryka czekolady" - Roald Dahl


Kolejna piękna książka. Mimo, że to literatura dziecięca, według mnie nawet dorośli powinni ją przeczytać. Tyle w temacie.

9. "Kubuś Puchatek" - AA Milne


No bo kto nie lubi tego przeuroczego niedźwiadka ? Kubuś to legenda. Na miarę światową.

10. "Hobbit" - JRR Tolkien


Pierwsza (i jak na razie jedyna - ale to się zmieni !) książka Tolkiena, którą przeczytałam. Cudowna. Fantastyczna. Najlepsza fantastyka. Po prostu.


Ktoś ma jeszcze jakieś propozycje co do tej listy ?









wtorek, 9 czerwca 2015

New beginning

A więc po czterech miesiącach wracam !
Nowy wygląd - bardziej brytyjski.
Nowa Ja - z większą energią i zapałem do tworzenia tego bloga.
Nowy początek.

Nowy post już wkrótce.


środa, 11 lutego 2015

St Valentine's Day

Dzień świętego Walentego, Święto Zakochanych, czy po prostu Walentynki. O tym święcie mowa. Dzień ten dopiero w sobotę, ale parę dni wcześniej nie szkodzi napisać co nieco o tym dniu.

To właśnie Anglia była pierwszym krajem, w którym zaczęto obchodzić to święto. Wzmianki o tym dniu pochodzą już ze średniowiecznej literatury. Jest już wspomniany m.in. w "Hamlecie" Williama Szekspira.
Całe wyspy już na jakiś czas przed 14 lutego ogarnia "walentynkowy szał". Cukiernie hurtowo pieką babeczki i ciasteczka w kształcie serca, w sklepach pojawiają się sercowe lizaki, karki, sklepy jubilerskie przeżywają oblężenie...

Kiedyś w Anglii istniał zwyczaj, że dzieci przebierały się za dorosłych. Odwiedzano domy z radosnym śpiewem (oczywiście były to piosenki o charakterze miłosnym).

Dla Anglików bardzo są ważne kartki. W British Museum można nawet zobaczyć najstarszą kartkę walentynkową - wiersz miłosny napisany przez Francuskiego Księcia Orleańskiego Karola do swojej żony. W 1415 został uwięziony w Tower, skąd słał wiersze miłosne do swojej ukochanej. 

Później, poza klasycznymi wyznaniami  miłosnymi wysyłano także obrazki z motywami, które dotyczyły kochanków: serce przebite strzałą, amory, kwiaty, ptaki.
Każdy z nich miał symboliczne znaczenie. Do dzisiaj przetrwały, choć nie mają już podwójnych znaczeń. Rzadko można dostać anonimową kartkę. Nikt już nie podpisuje się "Twój Walenty" czy "Tajemniczy Wielbiciel". 

Walentynki w Wielkiej Brytanii są też dniem wysyłania milionów SMS-ów. 

Jest taki (bardzo stary!) przesąd, że jeśli dziewczyna nie jest mężatką to w Dzień Świętego Walentego może się dowiedzieć, kto jest jej przeznaczony. 13 lutego (dzień poprzedzający Walentynki) o północy musi się udać na cmentarz. Tam, śpiewając psalmy i pieśni kościelne musi aż dwanaście razy biegiem okrążyć kościół.

To tak w skrócie. Ale moi drodzy. Okazujmy sobie nawzajem miłość nie tylko raz w roku. Każdy inny dzień też jest na to dobry ! :)

czwartek, 29 stycznia 2015

This crazy fandom...

Cześć !
Z racji tego, że i tak siedzę w domu, bo dopadło mnie przeziębienie postanowiłam to wykorzystać i napisać post. Tytuł powinien wam coś mówić. Każdy może powiedzieć "mój fandom jest szalony!". Ale jest pewien fandom, który jest NAPRAWDĘ szalony.

Jeśli tak jak ja na tej liście zaznaczylibyście, że jesteście "Sherlockianem", czyli w skrócie fanem Sherlocka, to już wiecie, że to jest tekst o tym właśnie fandomie. I znów ktoś może powiedzieć, że takich tekstów jak ten jest naprawdę dużo w internecie. Ale ja także postanowiłam coś "wyskrobać" o  "najbardziej szalonym z fandomów", do którego sama należę. Nie musicie się zastanawiać nad brytyjskością tego posta. Bo on taki jest. Możecie byc tego pewni na 1 000 %. Ktoś może zadać pytanie dlaczego. No to proszę. Oto i odpowiedź: "Sherlock" to brytyjski serial (zrobiony w najlepszym, angielskim stylu by the way). Zresztą ogólnie Holmes jest anglikiem, no więc właśnie...

Trochę zboczyłam z drogi, którą sobie obrałam na samym początku. Wpisując w google hasło "fandom Sherlocka" (z ciekawości to zrobiłam) wyskoczyło mi wiele,wiele wyników. Ale jedno hasło mi się spodobało szczególnie. "Fandom, który zawsze się nudzi". To jest dobre hasło opisujące nasz wspaniały fandom. My wiecznie czekamy. Teraz akurat czekamy na 4 sezon serialu.
Ale będąc w tym fandomie my jako fani sami się na to piszemy. A więc poruszmy kilka "fandomowych" kwestii.

John to nie "John", tylko JAWN.
Dlaczego ?
Jedna z teorii mówi, że Benedict Cumberbatch (Sherlock H. - dla przypomnienia) imię dr Watsona wymawia jako "Jawn".

John jest zrobiony ze słodkich kotków.
Skoro kotki są słodkie i Martin Freeman jest słodki... No to mamy rozwiązanie !

Shippowanie
Co to jest ? W skrócie można powiedzieć, że shipperem jest każdy, kto kibicuje jakiejś parze. Nawet jeśli te dwie osoby w rzeczywistości ze sobą nie są.
Najpopularniejszym parringiem jest JohnLock (John Watson + Sherlock Holmes). Łączącej ich relacji jest poświęconych wiele fanficów, rysunków i memów. Inne "pary" to m.in. Sheriarty (Sherlock Holmes + Jim Moriarty), Mystrade (Mycroft Holmes + Greg Lestrade) i Sherlolly (Sherlock Holmes + Molly Hooper). Wszyscy, jako ludzie z fandomu oczywiście ich dopingujemy. Jednych bardziej, drugich mniej...







Sherlock jest tak naprawdę wydrą, a John jeżem. 
Obrazek obok powinien wam dostarczyć wyczerpujące wyjaśnienie.

O tym szalonym fandomie można pisać, pisać, pisać, pisać i jeszcze z tysiąc razy pisać. Bo naprawdę jest o czym. Możliwe, że ja coś tu jeszcze dopiszę na ten temat (pewnie przy okazji premiery nowych odcinków). Ale to odstawmy na kiedy indziej moi drodzy Sherlockianie.


Do następnego !                                                                       

wtorek, 27 stycznia 2015

The Imitation Game

Zatem zacznijmy...
W niedzielę byłam z koleżankami (tak ! z fandomu Sherlocka !) na "Grze Tajemnic". Oglądając ten film, pomyślałam, że poświęcę mu parę słów na tym blogu. W końcu to film brytyjski. Jeśli się spodziewacie, że to będzie typowa recenzja, to się rozczarujecie. Nie będę streszczać fabuły, bo o tym filmie jest dosyć głośno.


Jak było ? Nieobiektywnie powiem, że świetnie. Dlaczego nieobiektywnie ? Bo jestem fanką Cumberbatcha. Wbrew niektórym opiniom ja stwierdzam, że on naprawdę zasługuje na to, żeby dostać Oscara za tą rolę. A i nie tylko jego rola jest warta zapamiętania po tym seansie. No bo inni aktorzy (nie zapominajmy też o cudownej Keirze Knightley !) też zrobili bardzo "dobrą robotę".


W trakcie filmu miałam kilka powodów do uśmiechu. Było w nim kilka takich momentów, że nie sposób było się nie uśmiechać. Jeśli o emocjach mowa, to łzy nieraz pojawiły się w moich oczach. Z której strony by nie spojrzeć, jest to dosyć smutna historia. To niesamowite, jak geniusze (tak ! Alan Turing zasługuje na to miano) mają w życiu pod górkę.

Zachwycić się można także wspaniałą muzyką skomponowaną przez genialnego Alexandra Desplat (owszem, mam słabość do jakiejkolwiek muzyki skomponowanej przez tego pana). 




Ktoś może sobie pomyśleć, że ten post to pieśń pochwalna do tego filmu. A proszę bardzo ! Ja się zachwycam, bo mam czym.



piątek, 23 stycznia 2015

Let's start...

Takich blogów jak ten jest bez wątpienia sporo w naszej blogosferze. Ale, że każdy ma prawo pisać o czym chce, to ja także będę !
Jak będzie ?
Mam nadzieję, że po królewsku.
Jak ?
Po brytyjsku oczywiście !
Dlaczego tak ?
Można by to ująć jednym zdaniem. Bo wszystko (a przynajmniej większość) co brytyjskie jest fajne i warto to znać.
A bez skrótu ?
Po pierwsze - zespół, którego jestem fanką powstał w UK.
Po drugie - Holmes. Sherlock Holmes. Książkowy, serialowy, filmowy.
Po trzecie - Rowling i świat, który stworzyła. Potter zawładnął moją wyobraźnią już prawie 12 lat temu.
Co jeszcze ?
Herbatka z mlekiem, świetna, brytyjska muzyka, kuchnia, tradycja, historia...
I jeden mały "zbieg okoliczności", który w jakiś sposób mnie łączy z tym pięknym i jakże różnorodnym kulturowo państwie. Ja i pewna lubiana księżna angielska (którą też lubię) nosimy to samo imię (ja oczywiście spolszczone).
Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć wam miłego czytania tego "królewskiego" bloga.
A ja w przerwie między pisaniem kolejnych postów będę czytać opowiadania i nowele o najsłynniejszym detektywie świata stworzonego przez zacnego anglika Sir Arthura Conan Doyle'a popijając herbatkę z mlekiem. A jak !

Zakończę ten pierwszy post tradycyjnym "hasłem" używanym przez brytyjczyków.
Boże chroń Królową !